Słowacki w oczach Krasińskiego : z dziejów wzajemnych kontaktów
Słowacki w oczach Krasińskiego : z dziejów wzajemnych kontaktów
-
Rocznik XIV-XV/1979-1980 Towarzystwa Literackiego im. A. Mickiewicza
Zbigniew Sudolski
SŁOWACKI W OCZACH KRASIŃSKIEGO
Z dziejów wzajemnych kontaktów
SPOTKANIA
Niewiele możemy dziś powiedzieć o okolicznościach poznania się dwóch
wielkich poetów. Wiadomo jedynie, że stało się to w maju 1836 r. w Rzy
mie; obaj twórcy byli już wówczas w pełni rozkwitu swych talentów pisar
skich, obaj mieli sobie bardzo dużo do przekazania w niezwykle romantycz
nej scenerii Rzymu. Według relacji Leonarda Niedźwieckiego twórca Bal
ladyny miał od kogoś list rekomendacyjny, obawiał się jednak, iż Krasiń
ski przyjm ie go „jako pan, nie jako literat”. Z chwilą jednak, gdy Słowacki
nie zastawszy Krasińskiego w domu pozostawił wspomniany list, a poeta
go rewizytował, obydwaj stali się „najzapalczywszymi przyjaciółmi” l.
Według relacji Stanisława Małachowskiego Krasiński „bardzo był
rad z tego spotkania, bo szukał zawsze skwapliwie znajomości ludzi znako
mitych nauką literatury, aby z ich towarzystwa i doświadczenia korzy
stać” 2. Zachęcony też przykładem i talentem Słowackiego autor
Nie-Boskiej kom edii sam zaczął wkrótce pisać wierszem. Słowacki był samą poe
zją, urzekał Krasińskiego prawdziwą wielkością swej sztuki. Zapoznał
przyjaciela z gotową już wówczas Balladyną. W liście do Gaszyń
skiego z 22 m aja 1836 r. pisał Krasiński z zachwytem: „Jest tu Juliusz Sło
wacki, miły człowiek, ogromem poezji obdarzony od niebios. Kiedy ta
poezja w nim dojdzie harm onijnej równowagi, będzie wielkim” 3. Zbliżyła
ich do siebie jednak nie tylko poezja, ale również cechy charakterów —
Krasiński przypominał bowiem Słowackiemu jego przyjaciela młodości
Ludwika Spitznagla.
„Rozmawiając z nim przyszło mi na pamięć w iele dawnych uczuć i wiele
dawnych wyrazów — zwierzał się Słowacki matce 28 maja 1836 r. — Chodziliśmy
razem na spacery i najczęściej przepędzaliśmy wieczory w w illi Mills. Jest to
ogród pełny róż i cyprysów, zasadzony na ruinach dawnego pałacu cesarzów
rzym skich.’’ 4
Rozmowy toczyły się w niezwykle romantycznej scenerii — wśród
kwiatów, ruin, przy świetle księżyca ukazującym rysującą się w dali pa
noramę Wiecznego Miasta. Nieraz pasjonujące rozmowy zamieniały się
w „odległe spacery” lub „romansowe wędrówki” po willach włoskich za
słynną z piękności baronową Richthofen, za którą obaj latali „jak w
ariaty ”. Przyjaźń, która się wówczas narodziła, mogła mieć istotnie „lekarskie,
uzdrawiające skutki” (Kor. Sł. I, 388). Echa ówczesnego poznania się
i zbliżenia poetów owocowały później jeszcze po latach w przedziwnej
zbieżności tematów, motywów, zwrotów i metaforyki, jakie spotykamy
w takich choćby wierszach Krasińskiego z roku 1844, jak Czyż z tobą
w tedy raz ostatni byłem... (adresowany do D. Potockiej) czy Pannie Ka
tarzynie w natchnienia godzinie (adresowany do K. Branickiej), a przypo
minających takie liryki Słowackiego z lipca 1835 r. jak Rozłączenie czy
Stokrotki. Podobieństwo nastroju, stylizacji językowej, pomysłu jest za
stanawiające i chyba nie jest to tylko świadectwo popularności pewnych
utworów jeszcze w rękopisie, czy przypadkowej zbieżności pomysłów arty
stycznych, języka i stylu, ale ślad rzeczywistego zbliżenia, poznania środ
ków wyrazu artystycznego i wyczucia pewnego typu wrażliwości poetyc
kiej. Dostrzeżone tu analogie tłumaczą też zaskakującą zbieżność pomysłu
wiersza na sprowadzenie prochów Napoleona, który zajmuje tyle miejsca
w korespondencji Krasińskiego, w listach do Sołtana, Adama Potockiego,
a przede wszystkim do Słowackiego, do którego pisał Krasiński 31 maja
1840 r.:
„Czy nie myślisz czego napisać o tych popiołach, o tej trumnie tego półboga,
która gdzieś leży, nie wiem gdzie, podobno u wód bez końca, w opoce grani
towej, a po którą ludzie popłynęli — a lud wielki na brzegach morza zasiada
i czeka, aż wróci fregata, co ma mu przywieźć te relikwie [...]”. (Kor. Sł. II, 266).
Poetycką wizję przewiezienia prochów Napoleona zrealizował póź
niej Krasiński w wierszu: W dniu, w którym m iody ten rok się zaczyna
(adresowanym do D. Potockiej 1 1 1841), a niemal równocześnie z narodze
niem się pomysłu utw oru w korespondencji Krasińskiego powstał wiersz
Słowackiego Na sprowadzenie prochów Napoleona (1 VI 1840).
Ponownie spotkali się poeci we Florencji z początkiem grudnia 1838 r.
na krótko i w przykrych okolicznościach. Powracający z kraju Krasiń
ski przywozi wówczas Słowackiemu sm utną wiadomość o narastającym
terrorze politycznym w Królestwie i o aresztowaniach wśród najbliższej
rodziny autora Kordiana. Jeszcze w kilkanaście lat później, w kwietniu
1852 r. wspominał Krasiński to spotkanie:
„Biedny Juliusz! pamiętam z bladą twarzą, z jaskrawymi oczyma, na czwar
tym piętrze wieżycy jakiejś, w której mieszkał, przy pysznym świetle m iesięcz
nym, wlewającym się przez okna, pod lampą wyżej niż głowa jego siedzący [...].
Biedny Juliusz! Jakżeż on tego wieczora wydawał mi się pełnym życia, ducha,
natchnienia — pełnym wiary w (...truncated)